Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chorobom, do noszenia na sobie przysłużywszy się, ofiarował i cztery ewangelie do zawieszenia w izbie i paciorki, jakoby z ziemi świętej przywiezione, za co łaski wielkie pozyskał. Ulinki jednak niczem sobie zjednać nie mógł, brzydziła się nim. Obawiając się tylko gadatliwości matki, stała zawsze na straży, gdy przychodził. Ciekawość jego była jej podejrzaną.
Z tego, co Błachowa opowiadała czasem o młodości księcia, jego podobieństwie do ojca, porywczości, korzystał klecha, by sobie stworzyć pewne wyobrażenie o charakterze.
Zabranie w drogę Kaukisa i Wiżunasa, rodziło w nim podejrzenie, iż podróż mogła prowadzić ku Litwie, jakkolwiek przypuszczenie mało prawdopodobnem się zdawało.
Spostrzegłszy powracających ludzi księcia, Bobrek podkradł się pod stajnie. Trafił wprawdzie jak się spodziewał, na pytania czeladzi, gdzie bywali, co się z niemi działo itp., lecz odpowiedzi były tak krótkie i niewyraźne, iż z nich nic się wyciągnąć nie dawało.
Musiał więc w pomoc wezwać oczy, przypatrując się przyjezdnym, aby z tego co wieźli z sobą, coś wywnioskować. Zdejmowano właśnie z koni wory z futrem i podarkami Jagiełłowemi, które do skarbca odwieźć miano.
Bobrek zapamiętał to sobie.
Dostrzegł także, iż do liczby koni, które wy-