Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Potrząsano głowami słuchając o tem, gdyż po mieście już z Węgier jakoby przywiezione chodziły pogłoski, iż królowa Elżbieta zmieniła postanowienie pierwsze i dla Maryi królewnej zięcia sobie szukała we Francyi lub Włoszech. Dla Luksemburczyka miejsca już tu nie było, a choć niemcom smakował, obawiali się go sami jedni brać na karki.
Duchowieństwo, do którego Bobrek się udał, rachując na przychylność znanych sobie kanoników ku królowej i Zygmuntowi, także niebardzo kwapiło się z pomocą, obrażone tem, że Nankiera na Zwierzyniec nie mianował Luksemburczyk, ale Czecha kapelana swojego...
Burczano na to. Biskup nominat Radlica do niczego się mięszać nie chciał. Był on nieboszczyka Loisa ulubieńcem i lekarzem, rodzinie jego oddanym, nie Zygmuntowi.
Bobrek postrzegł, że nic tu już do czynienia nie miał, i że mu trzeba było z upokorzeniem, ze złą wieścią nazad powracać. To jedno pocieszało, że grosza pozostało dosyć, a zwracać go nie myślał wcale.
Wahał się jeszcze, z dnia na dzień wyjazd odkładając, sznurkując po mieście, a tymczasem kasztelan sam, pospiesznie, dniem i nocą biegnąc z Wiślicy nadciągnął, i jak tylko w Krakowie stanął, natychmiast straże i tak już mnogie, po-