Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wypychała. I książe nigdy słowa nie rzekł, ani ją potrącił.
Też same łaski co ona, miała u niego mleczna siostra Semka, Ulina, która na dworze się wychowała, niemal jak dziecię książęce, a wolno jej było wszędzie. Stary pan po główce ją głaskał, najmniejszej krzywdy wyrządzić jej nie dawał, obdarzał bogato i pieścił.
Z Semkiem, dziećmi będąc, pod dozorem Marychny bawili się razem, biegali, nawykli do siebie i na długo się nigdy nie rozstawali.
Ulinka, gdy chłopak podrósł i do koni się rwać począł, gotową też była z nim, ale przyszło się rozstać, bo się już Semkowe zabawy dziewczęciu nie godziły. Więc gdy po podwórcach oszczepy rzucał i z łuku strzelał, ona się choć przypatrywała i okrzykiwała.
Tych to zabaw z małym księciem wiekuista pamiątka została na skroni Ulinki, kochali się z sobą, ale Semko jak ojciec popędliwy był i łatwo się gniewał, Ulina też mu nie ustępowała. Tak razu jednego w dziecięcej kłótni, zamierzywszy się na nią mieczykiem Semko ciął w głowę, i myślano, że ją zabił. On sam był w strasznej rozpaczy. Szczęściem, choć dziecko długo leżało nieprzytomne, a krwi mu upłynęło wiele, rana się później zagoiła. Blizna tylko po niej pozostała na wieki. Matka utrzymywała, że przez tę