Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/007

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



I.


Jesienią 1382 roku, w początkach października, mało się jeszcze zbliżanie zimy czuć dawało. Ludzie ztąd różne wyciągali wnioski, twierdzili niektórzy, że mrozy i śniegi przyjdą nierychło. A że i ptactwo nie wszystkie jeszcze ku południowi odleciało, inne też znaki przedłużone ciepło zapowiadały, — na polach się jeszcze wieśniacy z radełkami około roli krzątali i bydełko z owcami szło na paszę, bo trawa zieleniała jakby wiosną — chociaż tak zdrową i posilną jak wiosenna nie była.
Na Wiśle tuż pod Płockiem, rybacy i przekupnie co różny towar spuszczali z wodą, korzystali z wezbranej jesiennym przyborem rzeki. Z wysokiego brzegu, od zamku widzieć było można tu i ówdzie przesuwające się czółna, łodzie i większe statki.