Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom II.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwieszoną, załamanemi rękami, błądzący po izbach i podwórzu między zamkiem a kościołem.
Sam książe słyszał o tem i strach go ogarniał taki, iż w nocy wychylić się sam wahał z komnaty. Duchowni doradzali pobożne dary i fundacye; jakoż w miesiącu Grudniu, zaraz po zgonie Lukierdy, Przemysław założył i wyposażył wsiami bogato klasztor dominikanek.
Nie uspokoiło go to jednak... W sumieniu swem cierpiał. Ks. Teodoryk jako ostatnie lekarstwo ożenienie zalecał.
Wzięto się do przerabiania na zamku, a sługi, które do morderstwa należały, precz wysłano.
Bertocha dręczona zgryzotami, wkrótce zapiła się i zmarła.
W poszukiwaniach nadaremnych żony dla księcia sięgnąć musiano aż do dalekiej Szwecyi po córkę Waldemara króla, który w wojnie był z braćmi, spowodowanej rozpustą i swawolą. — Mszczono się na nim za uwiedzioną siostrę żony...
Księżniczka Ryksa, córka Waldemara łatwą była do pozyskania, bo niemiała wyposażenia a ojciec zagrożony strąceniem z tronu, niemiał już nawet stałej stolicy i po kraju się błąkał.
Mówiono więc o poselstwie do Szwecyi, a Przemysław choć uległ Śwince i godził się na to, zwłóczył je i odkładał przez jakąś dziwną obawę.
Smutne było życie na tym zamku, nad którym