Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom II.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

suknie porozrzucane, lampkę płonącą jeszcze, ale jej nigdzie ni śladu. Mówiono, że wprost od trupa skoczyła na konia, wrota sobie kazała otworzyć, i nim w zamku się poruszono, uszła. Ścigać ją nie śmiał Kasztelan.
Ks. Teodoryk sam zajmował się przygotowaniem do pogrzebu tak, aby z dniem nadchodzącym ciało wystawionem być mogło i przeniesione do kościoła. — On o wszystkiem pamiętać i rozporządzać się musiał, bo książe siedział niemy, przybity i na pytania nie odpowiadał.
Z miasta od jednego z tych cieślów, którzy się zajmowali wyrabianiem trumien, jakie naonczas używano, wydrążanych w jednej sztuce dębowego drzewa i wiekiem pokrywanych; sprowadzono taką kłodę dębową, i pokryto ją suknem szkarłatnem. —
Te co zamordowały księżnę, zmuszone były same ją odziać i włożyć do trumny. Ks. Teodoryk najwspanialsze kazał wydobyć szaty, ale gdy tych szukać przyszło, okazało się, iż księżna ich nie miała, że i one i klejnoty, opony i wszystkie bogactwa Mina sobie przywłaszczyła.
Z tamtąd więc musiano je przynosić, choć nie całą już grabież znaleziono.
Długa noc Grudniowa zbiegła na tych przyborach do pogrzebu, których ks. Teodoryk nie odstępował. Nad ranem leżała już Lukierda w trumnie, w szatach książęcych, a dokoła stały