Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Została tylko z tobą uboga dziewczyna —
Tak! lecz mnie nikt nie weźmie — ja zawsze zostanę!
Jeżeli czasem z czoła spędzę troski twoje,
Jeżeli cię pieszczotą, piosnką rozweselę,
I przypomnę ci dawną sławę — dawne boje,
O! jak będę szczęśliwa! jakże zrobię wiele!


Dymitr.

I co tam pozostało? kraj co za krew moję,
Śmiercią mi się wywdzięczył — przekleństwem, wygnaniem,
Który mieczem mi płaci, za młodych lat znoje —
Kraj!! jednego westchnienia nie posłałem za niem.
Przyjaciele!! Ja nie chcę płaconéj przyjaźni!
Jak psy dopókim kości rzucał im ze stoła,
Stulili pyski głodne, łasząc się z bojaźni —
Nie stało kości — odbiegli do koła.
A kiedym przyszedł do nich z prośbą, z narzekaniem
Witali mię zębami, żegnali szczekaniem. —
Skarby!! Co mi z nich przyszło? Nie kupiłem niemi,
Nieba po mojéj śmierci, a szczęścia na ziemi. —
Sława!! Motłoch ją wznosi i motłoch wywraca,
Za życia długie trudy, pół chwilowa płaca. —
Sława — imię — ! po śmierci co mi z niéj zostanie?
Huk działa, kawał głazu i mnisze kazanie,
Które jego słuchaczów nie doleci ucha,