Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęśliwe jak w dzieciństwie i proste jak dziécie,
Wierzycie w miłość i cnotę,
Jak sen łagodny przemija wam życie,
Jak ciche marzenie złote.
Nikt was niewspomni, ale pamięć ludzi,
Jestże tak drogą i trwałą —
Zmarłego łza nie obudzi —
Dusza jéj nie zapragnie — nieuczuje ciało!



VII.

Witam cię jeszcze biedna grecka niewolnico!
Muzułman do haremu przedał ciebie młodą.
Kędy szable Eunuchów i oczy ich świécą.
Skąd na śmierć lub po śmierci chyba cię wywiodą.
Dni twoje łzawo płyną, bez swoich, bez celu,
Jednakowe jak bracia, jak wieczność bez końca,
W pośród krótkich roskoszy, a smutków tak wielu,
W murach z których niewidać ni świata ni słońca.
W ogrodzie waszym zawsze jedna woda płynie,
I jedne drzewa kwitną i tak całe życie,
Wzdychając za swym krajem, płacząc po rodzinie,
I kraju i rodziny nigdy nieujrzycie!
Cóż z tych jaśminów, co kwitną do koła,
Co wam z tych woni roskosznych i złota,