Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/047

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   39   —

Zmięszałem go z orężem i wrogami w bitwie,
Krwiąm go obluzgał i łzami ohydził.
A Litwa moja — bo w krzyżaków ręku —
Krzyż nie jest twojém miłości znamieniem,
Lecz godłem zdrady, boleści wspomnieniem,
Niewolą, zniszczeniem.
W ich kościołach, ogień dla mnie się rozpala
Dla mnie te lasy wyrosły,
Na moim spłoną ołtarzu —
Mnie to ich ręce wyniosły —
Z piorunem w ręku ponad ludu głowy, —
Ten twój piorun co obłoki
W godzinie zemsty przeszywa —
I gniew twój krótki im wróży —
Dla mnie ofiary wyzywa,
Twój piorun nawet mnie służy!
Wszystko moje, na twéj ziemi —
Wszystko jest dla mnie narzędziem,
A gdy dłużéj walczyć będziem;
Tu drugie piekło rękami mojemi
Założę na twojego syna świętym grobie.
W własnych twoich kościołach, walkę wydam tobie,
I choć ja w piekle — Ty w niebie
Spotkamy się na ziemi i zwyciężę Ciebie —
A ty mnie znowu przykujesz do piekła;
Znów wyrzucisz gdzieś w bezdnie i podepcesz nogą,