Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 1.djvu/032

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   24   —
Wszyscy.

Bierze.

Ktoś.

Dziewczę jak malinę,
A razem dobry worek do kieszeni.

Wszyscy.

Jakże to? kto to? I jak się to stało?
I któż ta Panna?

Ktoś.

O! panna nie lada!
Znacie tych Szołdrów córkę?

Wszyscy.

Kasię małą?
Co to patrzy jak anioł, a jak djabeł gada?
Bo ani słowa po polsku nie powie.
To ona??

Ktoś.

Ona! któżby się spodziewał,
Że jemu taki projekt urodzi się w głowie —
On całe życie tych Niemców wyśmiewał.
Ale jak zwąchał niemieckie dukaty
Wszystko na bok! A nawet i portrety z sali,
Poszli na strych antenaty —
Słudzy się wszyscy w pończoszki przebrali.