Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/226

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    rze, iż mogła sobie zamążpójście szczęśliwe i zamożne obiecywać.
    O Lackowiczu, który trochę się jej wydawał stary, a był dla niej za poślednim człowiekiem, ani pomyślała nigdy.
    Ale im dłużej litwin jej kazał czekać na siebie, tem się jej duma czuła mocniej podrażnioną.
    — Słowa mu dotrzymam — mówiła sobie — ale... za krew mu płacą mojem upokorzeniem. Cały świat rozpowiada, że ona mnie nie chce.
    Kiedy niekiedy to panna Duret z drugą towarzyszką do dworku na Nowe miasto, to Bietka znudzona sama biegła na zamek dowiadywać, co się tam dzieje.
    Tam zaś to tylko było widocznem, że królowa rosła w potęgę, a król obojętniał na wszystko. Miewał napady niecierpliwości dochodzące prawie do szaleństwa, a po nich wpadał w odrętwienie. Od śmierci syna sprawy publiczne obchodziły go tylko o tyle, o ile miłość jego własną drażniły lub jej pochlebiały.
    Pac jak był wprzódy, pozostawał na tym upadlającym urzędzie, który mu jednał łaski pana, ale u ludzi pogardę. Tylko z obawy kłaniano mu się, przyjaciół nie miał wcale.
    Królewicz Jan Kazimierz, co odrazu było przewidzianem, a nieznośnie męczyło królowę, panny jej fraucymeru prześladował miłostkami swemi, z których nie miał najmniejszej korzyści.