Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/210

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    różnicą, że Kazimierza z Karolem pogodzono, choć z trudem niemałym. Nowo przybyły ex-kardynał dał się w czasie sejmu użyć jako rozjemca w kilku ugodach (Hadziacz), ale dowiódł razem, że do tego wielkich zdolności nie miał.
    W lecie Władysław się począł wybierać na Litwę dla łowów, w rzeczy zaś, aby w Warszawie na zamku, gdzie był na oku królowej, nie siedzieć.
    Dzień wyjazdu był już naznaczony, gdy Adam Kazanowski na trzy dni przedtem rano wszedłszy do sypialni zastał Władysława z twarzą posępną, zadumanego jakoś dziwnie. Nie była to troska dni powszednich, ale coś co go nie drażniąc dotknęło. Kazanowski wiedział, że gdy szło o pospolite nieprzyjemności, którym zaradzić było w mocy ludzkiej, król zżymał się i niecierpliwił; tym razem był tylko smutny.
    Z troskliwością począł go rozpytywać Kazanowski.
    Władysław ręką potarł czoło zasępione.
    — Sen miałem — rzekł — który zostawił po sobie wrażenie, i pozbyć się go nie mogę.
    Zaczął nalegać Adam o to co się mu śniło.
    — Widziało mi się — odezwał się król głosem zmienionym — że nieboszczka matka królewicza chciała go z sobą wziąć w jakąś podróż. Ja nie chciałem na to pozwolić, dla złej pory, na co mi