Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom III.djvu/193

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    — Dziękuję za łaskę, ale jej przyjąć nie mogę — rzekła Bietka. — Ścielę się do stóp W. Król. Mości.
    I wyszła.
    Ojciec Płaza uwiadomionym był nagle zrana, i jakby go kto na sto koni wsadził. Tymczasowo Bietka się umieściła u Mingajłowej, co jej Bieleccy mieli za złe. Wytłumaczyła się, że u Kazanowskich miejsca więcej było.
    Starego Lasotę to postanowienie córki wprawiło w rodzaj szału. Chciał zaraz dworek kupić albo w mieście lub na przedmieściu. Wyobraził sobie, że Bielecki mu będzie pomocą, ale ten zakrzyczał.
    — Toś się wybrał w porę! Tu się najwięksi panowie rozbijają o nasze miejskie place, ceny ich poszły do góry, a tobie teraz się chce kupować. Lepiej myśl o wiosce na Mazowszu, albo o Krakowie, który tanieje, bo tam bodaj oprócz pogrzebów i koronacyj, więcej się już nic odbywać nie będzie.
    Nie mogąc narazie kupić, Płaza póty biegał, aż najął dwór prawie dokończony na Nowem mieście, z ogrodem. Muzykant królewski, który go sobie wybudował, miał kwaterę na zamku, a żenić się nie myślał jeszcze i niedrogo dominę puścił.
    Płaza i Lackowicz jak oparzeni latali skupując teraz co do domu było potrzeba. W jednej