Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bnej uroczystości z jednego przeszły do drugiego na nowy spoczynek.
Król prawie się nie pokazywał.
Posłowa trzeciego dnia, już zniecierpliwiona, postanowiła prosić go o posłuchanie.
Ze wszystkich osób z Francyi przybyłych ona jedna wywierała pewne na królu wrażenie, kazała się szanować. Władysław miał najmocniejsze postanowienie pozbywania się jej tak lekko jak się zbywał p. de Brégy i biskupa auriackiego, ale zobaczywszy ją, czuł się podbitym, onieśmielonym, stawał grzecznym, a potem sam to sobie wyrzucał.
P. de Guebriant winna to była charakterowi, taktowi, krwi zimnej, wielkiemu obyciu z życiem dworskiem, naostatek osobistym przymiotom dającym jej wyższość nad wielu. Znano ją we Francyi z tej powagi i wpływu i to było przyczyną, że ją wysłano z Maryą Ludwiką, a z pewnością gdyby nie ona, stosunki między królem a królową nawet tak znośnie i biednie jak się ułożyły, nie byłyby się zawiązały. Daleko groźniej przygotowywała się przyszłość, kto wie czy królowa pozostaćby była mogła w Polsce.
Pierwsze żądanie posłuchania, król domyślając się o co chodziło, zbył obietnicą, nieoznaczając terminu, składając się chorobą.
Marszałkowa dni parę była cierpliwą, ale po nich wysłała prośbę powtóre; król zmuszonym