Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom I.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kobiercem, był zbiór osobliwości różnych i kosztowności: jandziary drogiemi kamieniami sadzone, noże w pochwach z turkusami, czary złote i kryształowe, puzdra i szkatuły misternie wysadzane.
Za libraryą tuż wązkim kurytarzem przedzielone od niej zaczynały się pokoje marszałkowej, w których naturalnie zbywać nie mogło na najwykwintniejszych wymysłach, które podróżujący po Europie Służkowie i Kazanowscy tak chciwie chwytali.
Między innemi Jarzemski z respektem wielkim oglądać kazał całe pudła z żółwiów morskich złotem nabijane, całe skrzynki z kamieni różnobarwnych.
Na straży tych skarbów przy krosienkach siedziała panienka, którą pozdrowiła Bietka jako dobrą swą przyjaciółkę i znajomą. Szyła ona jedwabiami i złotem cudny ornat, który pani marszałkowa ofiarowała się do jednego z kościołów dostarczyć.
Dalej były sypialnie pańskie, całe od złotogłowów i jedwabnych opon wschodnich, a przy nich znowu zwierciadła w srebrnych oprawach, znowu tysiączne fraszki drogie, między innemi zegar złoty, który co minuta wyrzucał gałkę, a chłopię stojące pod nim nazad ją ciskało.
Tu mieniały się tylko obicia ze złotogłowów coraz innej barwy: jedno zielone, drugie szkar-