Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

staciami co mu fantazja na pióro przyniesie, znajdą się do kogoś podobne?
Powieść moja nie rości sobie prawa do nazwiska kompletnego obrazu; sądzona jako obraz zupełny naszego towarzystwa, okazałaby się nieskończoną; sami to wiémy najpiérwsi, niektóre charaktery zaledwie w niéj nakréślone, inne całkiem nietknięte. Są stany, których życia, obyczajów, śmiészności, nie okazaliśmy wcale; jest to tylko zarys i myśl obrazu, któremu wiele a wiele braknie; powtarzamy to dla tego, że u nas powszechnie sądzą wychodzące dzieła z innego na nie patrząc stanowiska, innego w nich upatrując celu, niżeli obrał sobie autor. Co do nas, nie pragniemy pochwał i pochlebnych sądów, życzylibyśmy sobie tylko, aby nie widziano czego niéma, a widziano tylko to co jest. Pochwały mniéj jeszcze mówią od najbezrozumniéjszych krytyk, które przecie oprzéć się na czémś muszą. Prosim więc krytyki, ale nienamiętnéj, nie stronniczéj, prawéj i ślachetnéj. Taką zawsze przyjmiemy z wdzięcznością, od kogo kolwiek pochodzić będzie.