Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

młody już mężczyzna, czasem z wstążeczką orderową u fraka, z wąsami, czasem łysy w czarnym wytartym surducie.
— Panie Dobrodzieju, odzywa się, przepraszam że mu jestem natrętnym. Nieszczęśliwe położenie moje zmusza mnie do tego kroku, za któren się rumienię. Znane wspaniałe serce Pańskie ośmieliło mnie. Jestem M. — Obywatel dawniéj powiatu — dziś bez funduszu do życia. Familia Panie zgubiła mnie, Brat! brat rodzony! nieprzywykłem żebrać i naprzykrzać się, konieczność tylko zmusza mnie u wspaniałomyślnych prosić pomocy na process. Racz pożyczyć tysiąc złotych. —
Zwyczajnie zbywa się pięciozłotówką tych danów, pięciozłotówką, któréj tego dnia zamiast na process, używają na piwo. Dowiadujesz się wieczorem, że nie gdyś obywatel ten służył za rachmistrza ukogoś, okradł go i został wypędzony; że był u kilku twoich znajomych; coraz inaczéj się prezentując. Takich żebraków bywa różnego rodzaju, dobór wielki. Są, co ubiérają się wykwintnie, grają w karty, tytułują się czémś tam i dobrawszy chwilę proponują ci abyś im pożyczył jakie sto