Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mitować się grając przed publicznością, co niéma uczucia muzycznego! —
Tak rzucając wejrzenie na wszystkie strony, August opisywał Stasiowi przytomnych w traktjerze, wchodzące i wychodzące figury — ale Staś słuchał roztargniony, gdzieindziéj on był myślą, sercem — zaledwie niekiedy podniesieniem głowy, pół-uśmiéchem dowodził że słyszy i uważa.
Rzuciwszy cztérdziestówkę arfiarkom, którym w téj chwili ex-Bałaguła dał 25 rublową bomażkę, August ze Stasiem, wyszli od Bellot’a —
Pojechali pożegnać znajomych, którzy jeszcze pozostawali w Kijowie, gdyż Staś wyrywał się rano, bardzo rano nazajutrz, w nadziei że na drodze dogonią Prezesowę, pilno mu było wyjść z téj niepewności, z niepokoju, jakiego doznawał, chciał co najprędzéj zerwać z Julją właśnie dla tego, że nie był pewien, czy potrafi to uczynić, czy stanie mu sił na to, odwagi. —
— Jedźmy, jedźmy mówił Augustowi, Kijów już taki nudny, wszyscy się rozjeżdżają, czegóż siedziéć dłużéj —