Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trochę piéniędzy, popatrzéć, pogadać, pograć nadewszystko.
Gdyby nie było gry na kontraktach, pewien jestem, daleko mniéj by zjeżdzało się osób. U nas tak lubią grać! Bo gra dla wielu zastępuje cel życia, stanowi główne jego zajęcie, jedyną namiętność. Jedni grają dla zabicia czasu, drudzy dla wygranéj, inni dla przyczepienia się tym sposobem do lepszego towarzystwa. A lepsze towarzystwo gdy idzie o grę, tak postępuje jak koniarz, co dla konia, przypuszcza do siebie jego właściciela. Ono otwiéra drzwi każdemu kto gra — ale tylko póki grają.
Niech się nikt nie uwodzi, panowie grają ze wszystkiémi, bo grać lubią i potrzebują, ale z temi z któremi grają, żyć nie będą. Rachują ich za narzędzia, za zabawki bez konsekwcncij; które gdy się podoba, można oknem wyrzucić, popchnąć nogą i więcéj na nic, nie spójrzeć. —
Po grze dopiéro, na kontraktach, drugie miejsce zajmują interessa. W stosunku liczby osób, mało się ich robi.