Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rze, kochać tą rzadką miłością, któréj się dwa razy nie spotyka w życiu — O! dla czegóż przyszedłeś tak późno? Teraz jam złamana życiem, jam zimna, jam pełna niewiary, ja się boję jutra jak śmierci, ja wstaję każdego rana wyglądając nie szczęścia ale coraz cięższego życia — Ja nieodpowiém twojéj miłości — Wyschło to serce — trocha żaru tli w niém jeszcze, ale prędko i to wygaśnie — i życie wygaśnie, dodała po cichu.
Staś miał łzy w oczach, tak żal mu było téj biédnéj kobiéty, która szczérze przed nim płakała nad sobą.
— Powiédz mi, mówiła daléj — tyś słyszał zapewne o mnie, tobie ludzie mówili o mojém życiu przeszłém, ty się mną brzydzić musisz, ty wiész żem miała co nazywają kochanków.
— Ja nic nie wiém, nic wiedziéć nie chcę — rzekł Staś, niechcę przeszłości, na co mi twoja przeszłość Juljo — daj mi twoje dzisiaj tylko —
— A dzisiaj wiąże się z przeszłością łańcuchem nierozerwanym, odpowiedziała Hrabina — trzeba abyś wiedział kogo kochasz, trzeba