kownikowéj. Elle vous fait, si visiblement des avances. I boleśnie skrzywiła usta. Biédna! i biédne my wszystkie. Prawdziwie, dawniéj się z niéj śmiałam, a teraz żałuję —
— W czémże tak godna litości? spytał Staś.
— Miarkuj pan, całe życie, nieznaléść serca do swojego serca, duszy do swéj duszy — Zawsze wyglądać i spodziéwać się, prosić prawie o miłość — i niedoczekać się jéj nigdy i widziéć ubiegające rok po roku, dzień po dniu, godzina po godzinie, lata drogie młodości i miłości, widziéć zbliżającą się starość, nielitościwą starość — O! to bardzo smutno, to bardzo smutno! Ja jéj teraz żałuję — Ale i ja! dodała po cichu, i jam tak godna litości; tak prawie jak ona, i moje życie —
— O! nie skarż się pani, przerwał Staś, masz jednego przynajmniéj co cię kocha miłością piérwszą i ostatnią —
— Tak, piérwszą dla niego, ostatnią dla mnie —
— Piérwszą i ostatnią dla niego —
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/173
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/70/PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Tom_II.djvu/page173-637px-PL_J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski-Latarnia_czarnoxi%C4%99zka_Tom_II.djvu.jpg)