Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

150,000 — przerwał Choroszkiewicz. Tak mi Panie Boże dopomóż, że moja strona więcéj nie postępuje. I to, i to nawet, jest summum, które tylko przez szacunek dla niego. — Na porękawiczne, dasz mi pan skrypt ręczny do wypłaty na dniu 18 Stycznia w Dubnie —
— Zgoda.
— Ale to wszystko między nami tylko — słowo? — Ani panu Regentowi?
— Na to słowo daję —
— Mogę więc powinszować Panu Dobrodziejowi, ukończenia sprawy?
August w milczeniu podał rękę i wyszli do pokoju. Regent siedział na krześle, kręcąc się jak na żarzących węglach. Spójrzał na wchodzących twarze, okiem badającém i poznał po wyjaśnionéj fiziognomij Choroszkiewicza, że już po wszystkiém.
— No! a cóż, spytał.
— Skończyliśmy, rzekł August — Pan Choroszkiewicz przekonał mnie, że najsprawiedliwiéj kończąc, trzeba było rozbić procenta na wpół; ceniąc spokojność, przyjąłem 150,000