Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żna, wspólnie znajomych rzeczy i ludzi. Dopiéro wówczas ożywia się rozmowa, ustaje przymus urywającéj się co chwila konwersacij i zebrana w koryto, płynie już daléj swobodnie, szeroko. —
Hrabia wziąwszy Augusta pod rękę, poprowadził go do okna, zostawując Stasia na fotelu naprzeciw kanapy i Hrabinéj. Ona z tą swobodą kobiéty, co całe życie w świecie spędziła, nie zafrasowała się bynajmniéj, zostawionym jéj do zabawienia gościem, nie zakłopotała się tą nieznośną missją. Staś więcéj na nią patrzał, więcéj ją badał, niż mówił. Wpadli na rozmowę o Berlinie o Dreznie, o Szwajcarij Saskiéj etc. etc. rozmowa popłynęła daléj, nie będziemy jéj spisywać. Wkrótce gospodarz domu i Pan August zbliżyli się także do stolika, rozmowa stała się powszechną i ożywioną. Hrabina zaczęła mówić ze Stasiem o ogrodach, pokazywać mu kwiaty, rysunki mostów i altanek; Staś rozprostował się, stał swobodnym i pokazał jak był. Niepotrzebujemy mówić że się podobał.