Alfred który dobrze wiedział że wyrażenie de bonne compagnie, jest nie właściwe, odpowiedział z szyderskim przyciskiem:
— De la meilleure societé possible, il voit tout ce qu’il y a de mieux
— Ale cóż on jest, kto on jest?
— Obywatel z Podola —
— Ses opinions?
— Il est riche, c’est tout dire.
— Ale co za nazwisko!
— Mówiłem Hrabio, bywają gorsze.
— Klucznicki, Kolczycki! quel nom! cela sent d’une lieue, un paysan enrichi!
— Ale szlachcic!
— Nie wątpię, odpowiedział Hrabia wyciągając się na krześle — któż dziś nie szlachcic. To nie do wytrzymania! Figurez-vous że mój plenipotent, przyznaje się nawet do pokrewieństwa ze mną, un certain Monsieur Hładkowski, mon cousin! C’est drôle, je lui dirai un jour, żeby to sobie wybił z głowy, bo straci u mnie miejsce!!
— Ależ Hrabio, odezwał się Alfred, może téż to i prawda — une mésaillance.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/041
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.