Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piekarnia razem i kuchenka, choć my nie raz i w świetlicy na kominku jeść sobie warzyli śpiéwając. Za nią śpiżarnia! a jaka dostatnia! Czego tam nie było! pełne bodnie mąki, pełne skrzynie sukien, pełne półki sprzętów, a na pułkach, to motki kupami, to kłębki pozczepiane, to płótna półsetkami wisiały. W mieście to wszystko ubóstwo, wszystko nic się zdaje, a na wsi to bogactwo, to dostatek.
Bywało wszedłszy wychodzić się nie chce, tak miło spojrzéć, że wszystkiego Bóg dał i dosyć, dla siebie, dla ubogiego, dla gościa. —
Na lewo była świetlica, piaskiem lub tatarakiem wysypana, stolik biały pod oknem, ławka u drzwi, czyste wiadro z kubkiem na ławie, kominek wybielony. — Nad drzwiami trzy krzyże i trzy litery trzech Królów, aby zło tędy nie weszło — O! i nie tędy ono do nas przywędrowało. — Nad oknem trzy krzyże także i wianeczki z Bożego Cia-