Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddzial II Tom III.djvu/038

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koło, przyjdą znowu do tego miejsca, na którém wprzód stały; że oni znów się jak wprzódy urodzą, będą żyć jak wprzódy w tych samych ciałach, w tym samym kraju; z témiż co wprzód osobami. Przeciąg czasu, od śmierci do odrodzenia, zwał się u nich, wielkim perjodycznym rokiem. Lecz jakie smutne było to przekonanie! Nieszczęśliwy, płakać musiał stokrotnie umiérając, że był nieszczęśliwym, i że nim będzie jeszcze, nie skończoną liczbę razy, a potém cóż warto życie z fatalną ręką przeznaczenia ciążącą nad niém, życie, co tak a nie inaczéj rozwijać się musi? Teraz z wiarą niebieską Chrystusa, otworzyły się dla wszystkich wrota niebios i nieśmiertelności — lecz iluż jest niedowiarków, którzy roją wcale inną nieśmiertelność, lub nie wierzą w żadną? Posłuchajcie, co mi się raz śniło na jawie, kiedym się upił na stypie.
Czułem że umiéram. Przykro, bardzo mi przykro umiérać było, boleśnie, bo na świe-