Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swój przedać musiał, nareście odumarł go, zostawując naówczas młodemu jeszcze synowi opiekę nad matką, siostrą i bratem. Niémieli nic, lub tak jak nic — resztki dostatków dawnych, ledwie na pogrzéb przystojny, na piérwsze zagospodarowanie nowe wystarczyły.
Leonard wcześnie dojrzały, jak każdy kogo surową swą ręką dotknie nieszczęście, pojął swoje obowiązki i uczuł, że na nim spoczywa cała przyszłość rodziny. Od dzieciństwa czuł powołanie artysty w sobie, roił świetną sławę malarza, probował, walczył z myślą, któréj z siebie wydać na świat, taką jaką ją w mózgu ujrzał — nie mógł. Sposobiąc się z rozkazu ojcowskiego, na prawnika, chodząc na oddział prawny, musiał dodatkowo niejako, chwytać godziny studjów rysunkowych i w kradzionych chwilach rysować! Któż nie wié, ile to pracy kosztuje nabycie, jakiéjkolwiek wprawy — jak pilnie postrzegać potrzeba, aby długim spoczynkiem, na-