Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przekupniów, rzemieślników, może jedynie miejscowości cechę noszące; doskonale są pochwycone u Piwarskiego; nawet przybysz chłopek jak wyśmienicie się prezentuje z oryginalnémi prowincij piętnami. A służącaż, a kucharka warszawska, te typy (wyraz uświęcony) miejscowe, jak wyśmiénicie narysowane. W godzinie rannéj jeszcze, wszystko to żyło, kręciło się i snuło. Z rynków wracały przypóźnione kucharki odliczając resztę pieniędzy, z kościołów śpieszyły służące, oglądając się po za siebie i przed siebie, żydzi czarnémi chmurami suwali się patrzając w okna kamienic, a bióraliści pędzili do stolików, wysuwając się z kawiarni.
Chłopczyk nosił mokrego, małego, starego poczciwego Kurjerka. — Naturalnie podróżni nasi pochwycili go skwapliwie. Możnaż się bez niego obejść w Warszawie? Któś tam powiedział i bardzo słusznie, że pojąć Warszawy bez Kurjerka nie podobna. Jest to cóś jéj tak właściwego, jak stary