Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najmniéj, jak i jakiemi słowy przyjezdnych badać. Piérwsza taka rozmowa, jest zawsze z obu stron badaniem.
— Czego oni potrzebują? na czém zarobić? po co przyjechali? myśli faktor.
Przyjezdni radzi by się tylko co najwięcéj nowin dowiedziéć.
— Kto tu wczoraj do hotelu wieczorem zajechał? spytał Staś.
— Z Wołynia jakieś panie.
— Pójdź że się dowiédz jak się zowią.
Żyd popędził się jak strzała, rad że został użyty, bo to go już kreowało i stanowiło na przyszłość, faktorem Jasnych Panów.
Po chwilce powrócił.
— Pani Prezesowa N...
— A! nasza prezesowa! zawołał August.
— I synowa.
— I Natalja! dodał Staś.
— Co za szczęśliwe spotkanie! I stanęły w tym samym co my hotelu!
— Otóż mamy i znajomych — a kto w mie-