Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tło na kominie — Stanisław z rękoma na krzyż założonemi i spuszczoną głową, ponury przechadza się po salonie powolnie. Czasem staje, wzrusza ramionami nieznacznie, poglądając na Matyldę i znowu chodzi.
August z szczypcami w ręku u komina siedzi, poprawia od niechcenia głownie, zakłada nogę na nogę, zdejmuje z nogi nogę, pokaszliwa, a tajemnie patrzy na Stanisława. Matylda na kanapie, zebrała się w kątek jéj cała, uwinęła w szal od jesiennego chłodu, spuściła głowę na piersi i spokojnie duma coś — Cale to inne dumanie Matyldy — Stanisław, widać z ruchów duma niespokojnie, roi, rozbija przyszłość, zgaduje ją, chciałby szturmem jéj dobyć. Dumanie jego, dumanie człowieka co chce zmiany i gotuje się do niéj. Matyldy ciche marzenie, niewystępujące za brzegi czary domowego szczęścia. Ona albo przebiera swoją złotą i szczęśliwą przeszłość, albo duma o dziecku, co niedaleko śpi w kolébce. Ona so-