Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jąc stary, dobijać się go nie godzi bez korzyści dla nikogo. Na wojnę jechać ani może myśleć, daj Boże go dowieść do Lwowa..
Król sam się już może nie łudził — ale zawsze jeszcze chwilami wmawiał w siebie że jechać musi i pojedzie.. Kiełpsz poruszał ramionami nic mu nie odpowiadając, z naleganiem bowiem czekał na przeważną inicjatywę Hetmana.
Oznajmiono o nim nareszcie, przybył ks. Olszowski i wszyscy obsiedli łoże króla. Braun stał w odwodzie.
— N. Panie — odezwał się Sobieski, przychodziemy nie od siebie ale od całego wojska W. Król. Mości prosić go abyś zaniechał podróży i naprzód myślał o zdrowiu. Dali Bóg je odzyskać w każdéj chwili będziesz mógł połączyć się z nami — tym czasem ja na Paca nie czekając iść muszę — a Wasza Królewska Mość nie do Warszawy a do Lwowa, bliżéj wojsk możecie się udać na spoczynek.
Michał ze spuszczoną głową milczał.
Potwierdził ks. Olszowski, poparł to Jabłonowski, zamruczał naostatek Braun iż inaczéj być nie może.
— Nie przeczę — odparł powoli Michał, że ja nie zdałem się wam na nic — bo ze mnie ani wódz, ani żołnierz — ale dla mnie sroga niewola, nie być tam, gdzie o cześć narodu będzie oręż rozstrzygać. Wolałbym umierać przy waszym boku, od tatarskiéj strzały niż mizernie konać w gospodzie, myśląc o Kamieńcu — o was i o wyprawie... a nie wiedząc co się dzieje...
— Będziemy W. królewskiéj Mości gońcami o każdym naszym donosić kroku — dodał Sobieski — ale do Lwowa jedźcie i to niemieszkając, bo w Glinianach ani wygody, ani pieczy, ani spokoju mieć nie będziecie.