Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król ze swą peruką, kapeluszem — i mieczykiem cienkim za oręż cały, obok tego wspaniałego Hetmana tak biednie, a co gorzéj, cudzoziemsko i obco wyglądał, iż najżyczliwszych mu — smutek czoło okrywał...
Kiełpszowi łzy się kręciły w oczach, młody Pac ramionami zżymał... Widocznem było iż się narażał na pośmiewisko tego żołnierstwa, które porównywając go z Sobieskim, śmiesznym i biednym widzieć musiało...
Ale na to — nie było ratunku.
Sam on nie czując może do siebie aby się mógł wydawać śmiesznym, obawiał się o jedno tylko — o wytrwałość — o siły... Strach sprowadzał uderzenia krwi do głowy i żarem go oblewał na chwilę, po którym następowały dreszcze...
Dzień wietrzny był i chłodny — ale suchy...
Na całéj przestrzeni pułki stały porozstawiane z chorągwiami rozwiniętemi w całym blasku najwspanialszego uzbrojenia. Było li ono odpowiednim już ówczesnym nawet wymaganiom sztuki wojskowéj, rzecz to więcéj niż wątpliwa, ale nawet uprzedzeni cudzoziemcy oddawali sprawiedliwość chorągwiom cesarskim szczególniéj, pancernym kopijnikom, hajdukom, iż na oko piękniejszego żołnierza widzieć nigdzie nie było można. Popisywano się z usarzami skrzydlatemi przed dworem francuzkim i postawę ich a malowniczy strój wychwalano, ale naówczas już, ci co ich w boju widzieli o zmianach w uzbrojeniu mówili i zamierzali je dokonać.
Żołnierz piękny był ale niski i nie obrotny — to co dźwigał na sobie pętało go..
Jedną z najlżejszych broni było kozactwo regularne w wojsku koronném — a oto jak współcześni rynsz-