Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się z tą rezolucją... Braun, słyszę, otwarcie powiada iż żyć nie będzie długo, a tą podróżą jeszcze sobie skrócić może ostatki tego mizernego żywota!!
Wiesz — dodał Sobieski — niebyłem mu nigdy przyjacielem, walczyłem z nim, stałem przeciwko niemu, a raczéj przeciw tym co z nim idą, czy też jego prowadzą — ale, słowo ci daję — teraz mi go szczerze żal...
Nie żądał téj męczeńskiéj korony — wypraszał się od niéj, gwałtem mu wciśniętą na skronie, opłacił ciężko... Żona!! zamiast pociechy przyniosła mu domową troskę i pomnożyła liczbę nieprzyjaciół. Dopóki żył Prażmowski spiskowała z nim jawnie aby męża z tronu zepchnąć a Lotaryngskiego wprowadzić. Dziś zmieniła taktykę, ale nie uczucia... Stała się czułą — bo się dwór rakuski brzydkiéj intrygi zawstydził, która na jaw wyjść groziła. Zważ co ten człowiek wycierpieć musiał.
Pacowie nas oskarżają, żeśmy mu trucizny zadać kazali!! niepotrzeba było więcéj nad tą jaką mu życie przynosiło... a wostatku i on sam niepomiernie jedząc..
To mówiąc stanął Sobieski przed przyjacielem, który pilno słuchając w oczy mu patrzył... — i dokończył.
— Kondeusz tedy znowu wystąpi jako kandydat najmocniejszy — a tym razem szlachta już mu się przeciwić nie będzie.
— Jeżeli jéj milszego nie poddamy kandydata — przerwał Wojewoda ruski. O ewentualnościach Elekcij ani mówić można, nawet w przededniu co dopiero zawczasu.
Nie zawsze ta ciżba, któréj głosy przeważają, godną jest aby na nią Duch święty zstąpił, ale dziw-