Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niejsze — pochwyciła zręczność tę aby się stać użyteczną i naprzód zbliżyć do pań polskich, a przez nie pomódz królowi...
Wszystko to było rzeczą tak nową, tak dziwną, że ludziom patrzącym wierzyć się nie chciało w zmianę, gdy król Michał śmiercią Prymasa i rozkazami z Wiednia nadesłanemi wykładał to sobie.
Nie mógł już przywiązać się do żony, ani nawet zmuszać szczerości tych objawów — ale one życie czyniły znośniejszem. — Rad był i temu.
Sprawy krajowe wikłały się tymczasem coraz straszniéj i tylko czujności Sobieskiego, jego wierze w to iż rzeczpospolita dźwignąć się mogła i miała siły po temu, winien był kraj ocalenie.
Trudnem jednak było odrodzenie moralne tego stanu szlacheckiego, który sam jeden był wszystkiem — Wypadki począwszy od pierwszych elekcij królów, rozkosze, związki wojskowe, sejmy nawet zuchwale zrywane, coraz zmniejszająca się władza i powaga królów, coraz pomnażający zamęt w pojęciach obowiązków i praw — mnożyły zamieszania i anarchją. Stan szlachecki widział tylko przed sobą prawa swoje — ciągle obawiając uszczerbku w nich, a znać nie chciał swych obowiązków...
Wyszukiwano ustawy uwalniające od wszelkich służebności, ograniczające władzę królewską — a ciężary zrzucano z siebie. Odmawiano poborów — nie chciano ani słyszeć o pospolitem ruszeniu — wyrzucano królom zaciągi wojsk obcych, a wymagano aby niemi bez szlachty bronili sami rzeczypospolitéj. Wyciągnąwszy w pole szlachcic po upływie kilku tygodni wracał do domu krzycząc — płać albo rozpuszczaj!!!