Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom II.djvu/089

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    i korzystną, ale oboje Kiełpszów zatrzymał przy sobie.
    Mówił otwarcie.
    — Niemam nikogo — jestem sam, nawykłem do Heli — niech czasem mam się choć przed kim poskarżyć...
    Rzadko jednak, aby nazbyt oczów i języków nie zwracać na siebie — król o ile możności nieznacznie wykradał się do Kiełpszów, którym dał pomieszczenie na zamku...
    Nie mogło to ujść bacznego oka takich przebiegłych szpiegów jak Toltini i niewieści dwór królowéj. Wiedziano że Zebrzydowska była powinowatą, widziano w niéj coś więcéj może — Hela wcale się o to nie troszczyła.
    Chcąc dokuczyć mężowi królowa Eleonora probowała wprzódy różnemi sposobami pozbyć się Heli z zamku — ale spotkała opór tak stanowczy choć chłodny, iż musiała się wyrzec postawienia na swojem.
    Za to wszelkiemi możliwemi sposoby starała się przy każdéj zręczności, uroczyście dworskiéj i t. p. upokorzyć Krajczynę, zepchnąć ją w ostatnie rzędy... okazać jéj niechęć i odrazę.
    I to nie skutkowało, bo Kiełpszyna miała charakter i takt wytrzymujący wszelką próbę. Gdy potrzeba było, mogła nie widzieć, nie słyszeć i nie rozumieć. Gdy niespodziany zwrót nakazywał teraz królowéj — zmienić całą taktykę postępowania, zrozumiała że i względem Heli powinna się była inaczéj postawić, bo tak wielce jéj użyteczną być mogła.
    Ostrożną jednak być musiała, bo czytała w oczach Kiełpszynéj, że ta się łatwo uwieść nie da.
    Bardzo zręcznie rozpoczęła od zbliżenia się do kil-