Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie potrzebuje się Chavagnac tłumaczyć, dość aby pokazał sakiewkę wypróżnioną. Cóż się dziś robi bez dziś[1] pieniędzy? Lotaryngski chciał być na kredyt obranym, ale któż nam mógł ręczyć iż potem popłaci długi!
Najtańsza z Elekcij ostatnia, przecież półtora miljona kosztowała księcia Karola, który nigdy téj straty zapomnieć nie mógł.
Chavagnac gdy przyjdzie stawić się przed Sejmem i pana zalecać, nie wiem jak na przyzwoitą kawalkatę i dwór się zbierze. Żal mi go biedaka, bo zresztą człowiek jest miły i gładki.
— Książe Lotaryngski, dodał ktoś z boku, z początku liczył na poparcie króla francuzkiego.
— I niepotrzebnie się ambarasował szepnął chorąży koronny.
Goście wśród téj rozmowy powoli się rozchodzić zaczynali, Lubomirski żegnał już gospodynię, która na jego towarzysza księcia Michała zaledwie spojrzeć raczyła.
Zwyczajem powszednim drzwi się nie domknęły za niemi, gdy oba stali się przedmiotem mowy złośliwych.
— Książe Michał, odezwała się gospodyni, bardzo musi opłakiwać syna naszéj królowej, która miała słabostkę dla niego. Słyszałam ją żartem raz prorokującą że młodzieniaszek kiedyś królem być może.
Wszyscy goście głośnym wybuchnęli śmiechem, tak się to wydawało poczwarnie dziwacznem.

— Mogło to chyba zrodzić się teraz w głowie tak obcego światu naszemu człowieka jak ten biskup Chełmiński, rzekł Morsztyn, aby Piasta na tron prowadzić. Nigdy do tego nie przyjdzie i nie należy życzyć

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; zbędne powtórzenie słowa dziś.