Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sta! śmiał się ciągle młody Pac... ciekawym kogo mają na myśli?...
Księżna niedowierzająco poruszyła ramionami.
— Są to niedorzeczne plotki, rzekła...
— My wszyscy — nie ścierpielibyśmy jednego z pośród nas na tronie, dodał Pac. Dało by to jednéj rodzinie przewagę... wywołać by mogło wojnę domową. Za Zygmunta Augusta nie chciano na tronie nawet kobiety Radziwiłłównéj, cóż dopiero króla, z pośrodku równych nagle tak podniesionego.
Chwilę jeszcze rozmowa toczyła się przy stole, ale Starosta wstał, pożegnał się z księżną i, ująwszy pod rękę księcia Michała, wyszedł z nim do jego pokojów.
Mieszkanie to, które miłość macierzyńska i ręka siostry starały się przyozdobić i upięknić, — w istocie było najwytworniejsze, częścią starego dworu. Cały pokój jeden obwieszony był zbrojami, po części wschodniego pochodzenia i starożytnym orężem... w sypialni księcia Michała, obok spartańskiéj prostoty pamiątek po ojcu odziedziczonych, błyszczały z za granicy przywiezione cacka, w których książe Michał zdawał się znajdować upodobanie.
Pac upadł na wysłaną skórą ławę, i żywo mówić począł.
— Wszystkim nam staje się nieznośną ta francuzka — która tu sobie chce dawać tory królowéj. Ona prowadzi Kondeusza, ona dyktuje posłami co ma czynić — ona i tylko ona wszędzie... Prymas nawet schyla przed nią głowę. Dopókiż to tego będzie?
— Zapewne aż do elekcij, rzekł Michał.
— Ale ona zechce tak władać przyszłym królem,