Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król Piast tom I.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Choćbyś się miał znudzić i zmęczyć — dodała matka siadając przy stole na podsuniętym jéj przez Helę z pomocą syna krześle — potrzeba się pokazywać wszędzie — nie dać o sobie zapomnieć, aż nadto jesteś cichy i skromny.
Książe Michał spuścił oczy, nie chciał powiedzieć matce co myślał, że nie wszędzie się mógł pokazywać bo go lada półpanek bez imienia, lub świeżo wyszlachcony cudem albo przywilejem cesarskim kupiec królewski mógł dworem, strojem i wystąpieniem zaćmić.
Szczególniéj tych bogatych dorobkiewiczów, urosłych z frymarku złemi pieniędzmi na szlązku bitemi, uprowadzonemi do polski, krakowski rynek i krakowska szlachta liczyła wielu, wytykano ich palcami, ale mieli imiona ogromne ponabywane, żenili się ze szlachciankami czystéj wody — jeździli poszustno, i choć szlachta surowszéj obserwacij sarkała, już wśród niéj zdobyte miejsca zajmowali.
Księżna Gryzelda chwilę siedziała milczącą. Tym czasem piękna Hela zajmowała się przekąską, którą dla księcia Michała podać miano. Matka znała tę drogą słabość syna, który lubił jeść, a jako zdrów i młody jadał ochoczo i dużo. Sprawiało jéj to przyjemność patrzeć jak z chłopskim apetytem, wedle jéj wyrażenia, które Hela na rycerski zamieniała, syn o każdéj dnia godzinie gotów był się odżywiać.
Było w tém coś niemal dziecięcego, bo jedząc książe Michał zapomiuał o wszystkiem.
— Na tę elekcję nieszczęsną, — odezwała się pomilczawszy księżna matka, ty jeszcze wiele będziesz potrzebować. — Radabym ci pomogła.
Książe podniósł głowę od talerza nad którym sie-