Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.II.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nowi, o którego mściwém wystąpieniu, jak skoro wieść dojdzie do Malborga o klęsce, nie wątpiono...
Leżeć tu długo stary król nie miał ochoty, ni czasu; donoszono mu, że król Jan czeski z siłą dość znaczną ciągnął na Poznań. Nie był on teraz tak strasznym, gdyż spodziewał się poparcia Krzyżaków, którego mu miało zabraknąć.
Łokietek ciągnąć chciał przeciwko niemu z niecierpliwością młodzieńczą, pewien zwycięztwa. Poznania mu dać nie godziło się...
Nazajutrz jednak wyciągnąć z pobojowiska pod Płowcami, nie było można; król musiał swoje pułki na nowo pościągać, łup odesłać; spieszył posłów z radosną nowiną o zwycięztwie wyprawić do żony i syna...
Ranek upłynął na tych zachodach i przygotowaniach.
Było już około południa, gdy na gościńcu od Brześcia Kujawskiego pokazał się mały poczet konny, zwolna zmierzający ku namiotowi króla. Na czele jego powoli jechał mężczyzna wiekiem pochylony, siwy, z różańcem w ręku, w czapce futrzanej na głowie, z krzyżem na piersi.
Rozpoczęta modlitwa na wargach mu skonała, i oczy wlepione miał w smutny widok pobojowiska, na którem obnażone, sine.. podarte, leżały ciała zabitych.
Noc, w czasie któréj ciury nie próżnowały, —