Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Jelita t.I.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprawę ważną i bez was mi się ciężko obejść będzie.
Spojrzał Gozdawa nań...
— Czekajże — zawołał — skoczę ja do starszego do pana Włodka i opowiem mu się... a potém cię poprowadzę...
— Ale ani Włodkowi ni komu o mnie, ani o żadnej sprawie, ni słowa — wtrącił Szary żywo. Powiedzcie że... przyjacielaście napytali.
Głową skinąwszy tylko Beńko, skoczył konia naparłszy ku orszakowi i w mgnieniu oka już nazad był.
Nie było już co się z prawdą drożyć — począł Florjan opowiadać co mu się w Pomorzanach trafiło, i z czém go posłano...
Zasępił się Gozdawa wielce.
— W samą porę przybywacie, — rzekł — abyście poparli to, czego się już wielu domyślało i lękało. Ale o sprośną zdradę, choćby kto się dowąchał, strach obwiniać takiego człeka znacznego jak wojewoda. Pan Bóg was tu zesłał... Że się coś kłuło koło nas i kłuje i że tych tutecznych Wielkich Polan dużo na nas krzywo patrzy, a za wojewodą ciągną, myśmy to czuli...
Musimy z tém nie wprost do królewicza, ale naprzód do Nekandy Trepki, którego mu król dodał... poważnego męża i rozumnego, który będzie wiedział co począć.
I żeby zdrajcy, których pełno u nas jest, nie