Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom II.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Natalis westchnieniami i rzucaniem się na ziemię; dźwięk mowy hebrejskiéj doszedł uszów syryjskiéj dziewczyny, i gdy po długiéj extazie, w któréj pozostali oba aż do ukończenia porannych modłów, wstał Nazarejczyk powoli, Anija żywo przysunęła się ku niemu... korzystając ze snu i nieobecności starego Lenona.
— Tyś nie Rzymianin — odezwała się w swojéj mowie, którą łatwo było zrozumieć żydowi — tyś także ze Wschodu; tyś może widział ten kraj, za którym ja płaczę?
— Nie, siostro — rzekł Candidus, spoglądając na nią i strój jéj z politowaniem jakiemś, bo dziewcze było na pół obnażone jeszcze i dziwnie na ranną godzinę strojne, gdyż ubior jéj zmięty pozostał od wczora.
Jam Hebrejczyk, ale urodziłem się na ziemi rzymskiéj, i własnego kraju nie oglądałem nigdy. A ty zkąd jesteś?
— Jam Ambubaja Syryjska — wzdychając ze wstydem odezwała się dziewczyna — dzieckiem mnie tu okręt przywiózł sprzedaną na to, czém dzisiaj widzisz... Jam sierota, i bardzo biedna.
— A jednak strojna jesteś i wydajesz się wesołą?
— Bo strój ten, piękność i wesołość są mojém rzemiosłem — odezwała się ciszéj jeszcze piękna Anija. — Z dziecka łamali mnie do tańca, uczyli