Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

będziecie? Rzuciłci już tą kostką, stanęły mu, że na wasze szyje to uczyniono“.
Tak ta Zborowskich sprawa stawała się wspólną całego stanu szlacheckiego, pogwałceniem praw... samowolą pojedynczego człowieka. W istocie nie zbywało jej na stronach ciemnych, które się wyzyskać dawały w obronie Zborowskich, a raz dostawszy się w usta tłumom, rosła na poemat i legendę, przemawiała do serc tragicznością swoją.
Samuel dotąd słynący z zuchwalstwa i samowoli, stawał się bohaterem i męczennikiem, opromieniała go poezya, wychodził z grobu jasnym...
Obudzał litość, przebaczano mu wszystko, podnosiły się w nim rycerskie cnoty, męztwo nieustraszone, ochota do czynów, na które niktby się inny nie ważył. Opowiadano jak na Niżu z kozaki cudów dokazywał, odpisywano powieść o tem, tak ułożoną, iż go w najpiękniejszem świetle wystawiała.
Żyli jeszcze świadkowie, byli towarzysze. Śpiewano o nim pieśni...
Niemało się też przyczyniało i to do wzbudzenia litości w sercach, że dzieci osierocił, z których Anusia szczególniej się odznaczała żalem swym, publicznemi lamenty i niemal powoływaniem do zemsty. Szła razem z Włodkową i panią krakowską za zwłokami, pałającemi oczyma wszystkich jednając sprawie ojca.