Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

król był sprawiedliwym i nie powinien przebaczać, druga się w nim obawiała tyrana.
— A co będzie z nami, gdy mu który choć palca zakrzywi, kiedy on takiej szlachcie nie folguje?
A z kazalnicy u Dominikanów, O. Cesław grzmiał i piorunował przeciwko zepsuciu obyczajów i rozpuście, ukazując, że prędzej czy później na najdumniejsze głowy spadają pioruny i najwznioślejsze dęby gruchoczą!
Malował on występnego łotra tak żywemi barwami, że każdy ze słuchaczów poznawał w nim z łatwością tego więźnia, który na zamku czekał wybicia ostatniej godziny.