Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mie zasadzić... Jedno zaś uciekać nie wiem gdzie... do Turek źle, do Moskwy nie dobrze, do Węgier djabła się godzi, najlepiej do Morawy“ i t. d.
„Czytaj w. mość wszystkie ich listy — pisał król dalej — winni są, ani się oczyścić mogą. Pan Bóg nam jednego z nich w ręce daje, powinnością waszą postąpić z nim wedle prawa, nie folgując... Powtarzam, com raz rzekł: „mortuus canis non morderet“. Nie pytajcie więc mnie, gdyż innej odpowiedzi dać nie mogę, nad odwołanie się do prawa. Padnie-li głowa winowajcy, ocali może wielu, bo baczyć będą, że nie przebaczamy nikomu.
Wiem o tem, że Zborowscy są możni i znaczą, a raczej znaczyli coś w kraju, że wrzawa będzie wielka, że przeciwko mnie i wam chwilowo burza się podniesie, lecz znasz w. mość polskie piwo... niedługo to potrwa“.
Pismo króla całe było w tym sensie, ażeby Samuelowi jego zuchwałego wtargnięcia w juryzdykcję starosty krakowskiego nie przebaczyć, tembardziej, iż go Zamojski ostrzegał wielekroć, aby jej unikał, a nie zmuszał do surowości.
Przypominał teraz sam kanclerz, iż gdy po wyprawie na Wielkie Łuki, król go mianował krakowskim starostą, on wiedząc, że za jego poprzedników Samuel wywołany z Korony i Litwy, bywał bezkarnie i przemieszkiwał w Kra-