Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

aby tam jako rycerze z pogany walczyć. O tem więc wszyscy ludzie wiedzą i nikogo nie dziwi mój tabor, bo juści Zborowski gdy kraj opuszcza, z sakwą jedną za kulbaką wyciągnąć nie może. Bez dworu i sprzętu nie mogę być, a więc i bez broni. Na całej Rusi już się ze mną pożegnali, bom głośno zapowiedział, że nie zmieni się li u nas na lepsze, to mnie już nie zobaczą.
To mówiąc Samuel poświstywać i śmiać się zaczął.
— E! co tam długo wędrować i ważyć — rzekł — wszystko już opatrzone i obmyślane, a mnie się serce raduje, że koniec zrobię i ludziom okażę, iż nietylko językiem, ale i ręką jeszcze nieuschłą potrafię. Kanclerz ubezpieczony... na mnie, jak się zdaje, nawet wielkiego baczenia nie dają.
Tak aż do popołudnia czas upłynął nad ciągłem powtarzaniem wszystkiego, co napaść na kanclerza czyniła potrzebnem. Radził Krzychnik, wtrącał się p. Andrzej, rozpytywali o ludzi, o broń; widać było niepokój ich, a razem i pragnienie, aby się to skończyło.
Podczaszy szczególniej nalegał na to, iż cesarz wymówki czynił, nikomu już nie ufał, pieniężne wypłaty wstrzymał i ze stu tysięcy przeznaczonych na ten cel, połowę ledwie wydawszy, więcej już dawać nie chciał, z powodu, że wielu