Drugi raz na Niż się puszczać nie miał ochoty Samuel, nadto jeszcze świeże było pierwszej wyprawy wspomnienie.
Krzysztof, który się też pono zawiódł na w. księciu moskiewskim i czekał napróżno od niego jurgieltu, gdy ten wymagał naprzód, aby on zarobił nań — nie kontent był i z cesarza, którego zwał się radą, ale mu nic poradzić nie umiał, aby prędzej osiągnąć tron polski.
Wiadomą tylko była wielka nań pożądliwość Rudolfa, który mówił i powtarzał ciągle, że musi koronę tę mieć. Utrzymywał też i teraz po wstąpieniu na tron Batorego całą gromadę płatnych szpiegów i pokątnych pomocników, którzy wiele obiecywali, nic nie robili, a nieustannie dopominali się pieniędzy, pod pozorem jakichś dla cesarza werbunków.
W raportach z Wrocławia opisywano na pociechę Wiednia, że Batory był żółty, chory, zmęczony, że życia długiego nie obiecywał. Z tąż samą nieżyczliwością odzywano się o królowej, o którą zresztą Rudolf, otwarcie mówił, że nie dbał. Miała ona swe wyposażenie osobne i do niczego więcej praw nie mogła sobie rościć.
Gdy Zamojski i Batory pracowali niezmordowanie około uporządkowania Polski, zabezpieczenia jej pokoju na granicach, zgotowania lepszej przyszłości, popod nimi robota podziemna kretów tych nie ustawała ani na chwilę.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/195
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.