Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom I.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

woził, liczyła jak z regestru tych, co się pierwszego dnia w turnieju potykać mieli, i te wszystkie, jak je zwano wówczas „kunszty“, z któremi się popisywać mieli przyjaciele kanclerza..., począwszy od Mikołaja Zebrzydowskiego, Stanisława Mińskiego, Joachima Ocieskiego.
Wszystko już ona spenetrowała, nawet jak Cupido miał być ubrany i kto czas miał reprezentować.
Śmiano się z tego, że po uroczystościach weselnych, Zamojski nie miał dokąd przenosin uczynić, tylko do pożyczanej sali na zamku, bo dworu własnego w Krakowie nie posiadał.
Tak przy bardzo dobrej myśli zwlokło się do wieczora, zwłaszcza gdy ten i ów z sąsiadów przybył jeszcze, a każdy coś łakomej nowin gosposi przywoził, która najbardziej o to się frasowała, aby w rynku mogła mieć okno, naprzeciwko Spieglerowej kamienicy, aby wszystko widziała i nic jej oka nie uszło.
Marszałek jej przyrzekał się starać o to, lecz niełatwe było zadanie, bo mieszczan wszystkich okna, drzwi i bramy zawczasu były pozamawiane. Rachowała tylko na to Włodkowa, że komu się uśmiechnie, gotów gwałt popełnić, a miejsce uczynić dla niej.
Późno w nocy wrócili ichmość z Piekar na Franciszkańską ulicę, ale kasztelana zastali jeszcze nad listami, które ekspedyował. Ten im oznajmił