Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom I.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pochwycił Zarwaniec za czapkę, która na ławie leżała i szepnął, co więcej panu mu powiedzieć zlecą.
— Nic krom tego, ażeby skoro przybywał, bo mnie i nam tak potrzebny jest jak nigdy nie był. Nie baw, pospieszaj, a gdy Samko powróci, znać mi dajcie, abyśmy się zjechali.
Skłonił się Zarwaniec i wyszedł.