Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom I.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



II.


Wielka izba gospody w Borówce, okopcona, ze ścianami, które od dymu palonych tu wieczorami skałek, miejscami czarno niemal połyskiwały, wszystkim czterem braciom służyć musiała za obozowisko.
W kominie i piecu palące się ognie, których czeladź pilno strzegła aby nie wygasły, oświecały ją nierównym, migocącym blaskiem.
Wzdłuż ścian, u ław i na ławach służba panów Zborowskich poskładała odzież, futra, płaszcze, kobierce, oręż kosztowny i co z wozów zdjąć dla użycia kazano.
Cztery kupy te, każda oddzielnie, tak się od siebie różniły, jak ich panowie. Najskromniejszą była najstarszego z nich Jana, najnieporządniej narzuconą, ale najwytworniej błyszczącą Samuela. Ten bowiem, jak o głodzie i chłodzie wytrwać