Trzeba być ostrożnym.
Ostrożnym?... wy ze mną jak z dzieckiem; myślicie, że już kroku zrobić nie potrafię bez czyjej pomocy (Izydora rusza niecierpliwie ramionami).
Niechże pani dobrodziejka raczy przedstawić mnie dziaduniowi.
Pan hrabia Ściborzycki... krewny pana Stefana.
A witajże nam, witaj, nowy sąsiedzie. (Brunon całuje go w ramię) Dziadka nieboszczyka znałem, panie dobrodzieju, bardzo dobrze... chociaż przerwały się nasze stosunki, gdy po trzydziestym pierwszym zamieszkał w Poznańskiem... No, siadajże pan.
Muszę sprowadzić tamtych, żeby się starowina nie wygadał z czem niepotrzebnem (odchodzi na lewo).
A! panowieście się znali?
Nawet byliśmy kiedyś w wielkiej przyjaźni, zwyczajnie, zażyłość obozowa.
Pan dobrodziej służył także?